Do odważnych świat należy!
Przeprowadzałam się już kilka razy i z każdą przeprowadzką zawsze wiązały się ogromne emocje. Ta ostatnia powinna była być gotowa dużo wcześniej. A i tak skończyło się na tym, że nurkowałam w kontenerze w poszukiwaniu dowodu rejestracyjnego i karty pojazdu. Na wyjazd zostawiłam sobie tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a reszta? No cóż uzbierało się tego przez dwa lata. Hulaj dusza piekła nie ma. Większość po prostu rozdałam. Po wielkim sprzątaniu, odmalowaniu i oddaniu kluczy, mieszkanie, które nazywałam domem, wydało się dziwnie puste i... smutne. To chyba dopiero wtedy zdałam sobie sprawę co tak naprawdę się dzieje. Wyjeżdżam, wyprowadzam się... o matko! Co ja najlepszego robię! Gdzie? Ja? Ta uwiązana do matczynej spódnicy dziewczynka zmienia pracę, kraj i całe swoje życie. Nikt by nie uwierzył. A jednak. Jestem tu gdzie jestem od trzech miesięcy. Czy teraz żałuję? Nie. Czy żałowałam? Owszem.
Najgorsze były chyba te dni, kiedy siedziałam sama w domu, czekając na powrót z pracy tego, dla którego to wszystko zrobiłam. Jak dobrze, że ktoś wymyślił messenger! Mogłam się do kogoś odezwać. Po polsku! Dla zabicia czasu piekłam, gotowałam, a dom lśnił czystością. Z utęsknieniem czekałam soboty, kiedy mogliśmy gdzieś wyjść, a ja zobaczyć ten wielki świat. Czemu nie wychodziłam sama? Choćby przejść się w tą i z powrotem? Znikoma znajomość języka rozkładała mnie na łopatki. Mogłam też iść do pracy, czekało na mnie miejsce już. Nie byłam gotowa. Bałam się. I w końcu wzięłam się w garść. No cholera, Ty? Tak się wszystkiego boisz? Moja droga panno, nie rób sobie jaj. Więc uzbrojona w nawigację, dobrze naładowany telefon - wychodzę z domu! Sama. Z milionem myśli w głowie. Porwą, zabiją, zgubię się. Nic z tych rzeczy! Zrobiłam nawet zakupy i baaardzo łamanym niemieckim poprosiłam o torbę.
I wiecie co? Nie taki straszny diabeł jak go malują. W końcu poszłam też do pracy. Teraz po trzech miesiącach mam koleżanki, znajomych. Sama robię zakupy i choć z moim niemieckim ciągle jest słabo, to jest dobrze. Są chwile zwątpienia, kiedy wróciłabym do Polski, ale mam jego i wiem, że to był dobry pomysł. Być tu.
Najgorsze były chyba te dni, kiedy siedziałam sama w domu, czekając na powrót z pracy tego, dla którego to wszystko zrobiłam. Jak dobrze, że ktoś wymyślił messenger! Mogłam się do kogoś odezwać. Po polsku! Dla zabicia czasu piekłam, gotowałam, a dom lśnił czystością. Z utęsknieniem czekałam soboty, kiedy mogliśmy gdzieś wyjść, a ja zobaczyć ten wielki świat. Czemu nie wychodziłam sama? Choćby przejść się w tą i z powrotem? Znikoma znajomość języka rozkładała mnie na łopatki. Mogłam też iść do pracy, czekało na mnie miejsce już. Nie byłam gotowa. Bałam się. I w końcu wzięłam się w garść. No cholera, Ty? Tak się wszystkiego boisz? Moja droga panno, nie rób sobie jaj. Więc uzbrojona w nawigację, dobrze naładowany telefon - wychodzę z domu! Sama. Z milionem myśli w głowie. Porwą, zabiją, zgubię się. Nic z tych rzeczy! Zrobiłam nawet zakupy i baaardzo łamanym niemieckim poprosiłam o torbę.
I wiecie co? Nie taki straszny diabeł jak go malują. W końcu poszłam też do pracy. Teraz po trzech miesiącach mam koleżanki, znajomych. Sama robię zakupy i choć z moim niemieckim ciągle jest słabo, to jest dobrze. Są chwile zwątpienia, kiedy wróciłabym do Polski, ale mam jego i wiem, że to był dobry pomysł. Być tu.
A o różnicy językowej i jej przypadkach pogadamy w następnym poście.
Czasami zmiany w życiu są potrzebne, chociaż nieraz ciężko się do nich przyzwyczaić :/ Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo prawda. Najważniejsze jednak, żeby były to zmiany ma lepsze :)
UsuńPrzeprowadzki wzbudzają różne emocje i zawsze są jakąś zmianą w życiu oraz okazją do porządków haha. Fajnie, że po paru miesiącach wszystko się układa :)
OdpowiedzUsuńnicolestraveljournal.blogspot.com
O tak! Wtedy dopiero okazuje się, że mnóstwo rzeczy było tak bardzo niepotrzebnych :D
UsuńPrzeprowadzka 200km od domu była ciężka A co dopiero do innego kraju. Dobrze, że się odważyłaś i "złapałaś byka za rogi". Trzeba wychodzić że swojej strefy komfortu bo inaczej zostaniemy w tym mieszkaniu niczym pustelnik :P
OdpowiedzUsuń200km to też duża odległość, jeśli się zostawia w tyle wszystko co się znali :) Ja z reguły jestem bardzo odważna, ale jak przyszło co do czego to się okazało, że bliżej mi do tchórza niż lwa :D
UsuńTo prawda ;) trzeba się przestawić na inne życie ale po kilku latach już wiem, że nie mogłabym tam wrócić. I też mi czasem bliżej do tchórza mimo że zgrywam taką odważną xD
UsuńJa po 3 miesiącach chyba już wiem, że znalazłam swoje miejsce na ziemi :)
UsuńUwielbiam Kobiety odważne. Samodzielne i Niezależne. I oczywiście z facetem u boku :) Ale w sytuacjach nowych podejmujących wyzwanie. Dobrze, że zebrałaś siłe aby iść do przodu. Gratuluję i powodzenia życzę! Pola.
OdpowiedzUsuńStanie w miejscu nie jest dla mnie :) dziękuję bardzo, pozdrawiam cieplutko!
UsuńNie taki diabeł straszny :) Grunt to uwierzyć w siebie
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńPowiem ci, że ja za granicę w życiu bym się nie wyprowadziła, nie umiałabym właśnie przerzucić się na inny język, kulturę. Życzę więc powodzenia w dalszym klimatyzowaniu się! :)
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że mam obok siebie dużo rodaków. Pracuję również z rodakami, a niecały kilometr od siebie mam nawet polski sklep z polskim jedzeniem :) dziękuję bardzo!
UsuńJak to mówią najtrudniejszy pierwszy krok.. później już wszystko przychodzi łatwiej. Podziwiam wielka zmiana, mi osobiście ciężko byłoby się z tąd wyprowadzić, ale ja już taka jestem że mocno przywiązuje się do miejsc jak i do ludzi.
OdpowiedzUsuńMi również było bardzo ciężko. Mam cudowną rodzinę, która zawsze była obok, a w trudnych chwilach zawsze się wspieraliśmy. W Polsce musiałam też narazie zostawić u rodziców ukochanego psa, ponieważ byłby to za duży stres dla niego. Sam przejazd trwał 17 godzin! Ale do odważnych przecież świat należy :)
UsuńPowoli wszystko się unormuje,będziesz szczęśliwa i zadowolona,byłam 12 lat temu w takiej samej sytuacji ;-) Jak to mówią do lepszego szybciej idzie się przyzwyczaić :-) ja akurat trafiłam na złego faceta,przyjechałam do Polski odwołać ślub i tak już zostałam,ułożyłam sobie życie na nowo,niczego nie żałuje,jestem szczęśliwa i mam swoją drugą połówkę,życie pisze najlepsze scenariusze :-) Szczęścia i powodzenia :*)
OdpowiedzUsuń"Najpiękniejszych w życiu chwil nie zaplanujesz, one przyjdą same" :) dziękuję bardzo :*
UsuńTrzymaj się, dasz radę! I ćwicz niemiecki przy każdej okazji :)
OdpowiedzUsuńĆwiczę, codziennie powtarzam słowa :) dziękuję bardzo :)
UsuńI can totally relate I moved from a small country to usa. It was such a drastic change.
OdpowiedzUsuńwww.fashionradi.com
Sometimes, drastic changes are also needed :)
UsuńJa przeprowadzałam się dwa razy, jednak na tan moment wróciłam do rodziców. Nie planuję zostać tu jakoś długo, bo pochodzę ze wsi i ciągnie mnie do większego miasta. Super wpis. :)
OdpowiedzUsuńOla Ciszewska
Wieś ma swój urok, ale w większym mieście są większe perspektywy :)
UsuńJa przeprowadzałem się 3 razy inigdy więcej... dla mnie to koszmarek
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc, żebyś nigdy więcej nie musiał :)
UsuńJa także już kilka razy się przeprowadzałam. Zawsze był stres i niepewność. Nowe miejsce, mówi ludzie... Potem jednak okazywało się, że przeprowadzka wychodziła mi na dobre o dawała nowe możliwości :) Zobaczysz u Ciebie też tak będzie :)
OdpowiedzUsuńZmiany są dobre, tkwienie w jednym miejscu raczej nie służy :)
UsuńWiem co czułas na początku. Sama to przeszłam - wyjeżdżajac do UK 10 lat temu. Początki są, zawsze trudne, ale później, już tylko z górki 😉.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na obczyźnie 😀
Dziękuję bardzo, Tobie również :)
UsuńTrzymam kciuki by wszystko się ułożyło ;)
OdpowiedzUsuńhttps://toskaonline.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :)
UsuńTemat przeprowadzek jest mi obcy - 5 lat temu wynajełam mieszkanie i ani mi w głowie się z niego ruszać 😁
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc , boję się zmian i jak tylko mogę to ich unikam.
Najważniejsze że się przełamałaś 😀
Trzymam za Ciebie kciuki 😘
Wszystkiego najlepszego w 2020 😘
Pozdrawiam
Lili
Stabilazja w życiu też jest potrzebna :) A jeśli jest Ci tam dobrze, to po co miałabyś to zmieniać? Dziękuję bardzo!
UsuńMyślę , że warto było spróbować by później nie mieć do siebie pretensji , że zmarnowało się szansę. "Niemcy to nie zagranica " tak mówi mój znajomy bo akurat od nas do Berlina bliżej niż do Warszawy;) Wszystko się poukłada a czemu miałoby być inaczej? Powodzenia życzę:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak. Zawsze mogę wrócić :) Od nas do mojego rodzinnego domu jest 1500km, więc to tak jakby koniec świata :D pozdrawiam cieplutko!
UsuńŚwietnie, dasz sobie radę ☺☺
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńZa granicą byłam, ale raczej nie zdecydowałabym się na przeprowadzkę tam. Dobrze, że sobie coraz lepiej radzisz. Oby tak dalej. ;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam kiedyś takie podejście. Tak naprawdę nie wyobrażałam sobie wyprowadzki z mojego miasta. Ale! Zmiany w życiu są potrzebne :)
UsuńGratuluje!! Super, że sobie radzisz!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńSuper, że się przełamałaś i udało Ci się wyjść do świata! Ja parę lat temu z dnia na dzień wyjechałam do Holandii, ale niestety nie ułożyło się zbyt dobrze i po miesiącu wróciłam do Polski. Wtedy też minęła mi ochota na wyprowadzki za granicę, aczkolwiek teraz znowu to do mnie wraca ;D
OdpowiedzUsuńMoże warto znowu spróbować, bo być może wyjdzie zupełnie inaczej?
UsuńWyjście że swojej strefy komfortu bywa ciężkie. Gratuluję, że Ci się to udało! To duży i trudny krok wyprowadzić się do innego kraju bez opanowanego języka. Życzę powodzenia :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście mój facet ma język opanowany do perfekcji, więc mam dużo prościej :)
UsuńPierwsze dni po przeprowadzce przeważnie najgorsze, zwłaszcza gdy np. chodzi o inny kraj. Ogólnie trzeba się przyzwyczaić, a w tym konkretnym przypadku przełamać dodatkowe bariery. Ale potem już coraz łatwiej i lepiej, tak jak u Ciebie. Cieszę się, że w nowym miejscu czujesz się coraz bardziej zaaklimatyzowana. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNajtrudniejszy pierwszy krok potem już z górki :)
UsuńGratulacje, ja się zastanawiam może w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńhttps://inspiracjepatrycjil.blogspot.com/
Jeśli jest okazja to czemu nie :) Spróbować zawsze warto!
UsuńOd sześciu lat jeżdżę do Niemiec i z perspektywy czasu sądzę, że z odwagi rodzi się dobra składnia. Rozmawiaj śmiej się z gaf, oglądaj telewizję i nim się spostrzeżesz zaczniesz szprechać...
OdpowiedzUsuńSłów znam dużo. Nawet potrafię zrozumieć to, co ktoś do mnie mówi. Niestety, nie potrafię chyba przełamać tej bariery językowej i zacząć mówić. Ale wszystko przyjdzie z czasem. Nic na siłę :)
UsuńZacznij oglądać seriale i powtarzaj zwroty które znasz, jakby do bohaterów. Prowadź z nimi dialog. Na Rtl o 19 po wiadomościach możesz odmóżdżyć się przy Alles Was zellt"
UsuńJest też " Magda , Magda" o polskiej opiekunce - dobry serial komediowy. To da Ci pewność
Świetna rada! Na pewno skorzystam :)
UsuńNigdy nie byłam w twojej sytuacji, ale mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńOby %)
UsuńNowy początek... nowy start... Mam nadzieję, że będzie tylko lepije ;)
OdpowiedzUsuńJa również mam taką nadzieję :)
UsuńNadzieja nie jest matka głupich... pozytywne myśli dają wiele :)
UsuńGrunt to nie dopuścić do siebie tych negatywnych :)
UsuńOczywiście bo to przyciąga to co złe... a pozytywne nastawienie przyciaga pozytywne wydarzenai :)
UsuńOtóż to! :)
UsuńSkąd ja to znam... Do tej pory mam sporo kłopotów z językiem. Jestem po paru kursach, ale beztalencie ze mnie. Znalezienie pracy tutaj bez jakiegoś fachu w ręku, graniczy z cudem. Jestem cieniasem w sprawach życia na emigracji, a przecież żyję tu od kilku lat. Gratulację za postępy.
OdpowiedzUsuńNajgorsza to jest ta bariera, aby się przełamać, żeby mówić w innym języku. Ale wszystko przychodzi z czasem, nic na siłę. U Ciebie też będzie dobrze! Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńPierwszy raz zawsze najgorszy. Każdy trochę się boi nowości i zmian w życiu. Super, że dałaś sobie radę.
OdpowiedzUsuńAle zmiany w życiu są potrzebne :) Żeby nie one, nasze życie byłoby baaardzo nudne :)
UsuńPrzeprowadzka to zawsze ogromny stres, a już szczególnie gdy wyprowadzamy się do innego kraju. Na szczęście w dobie Internetu żadna odległośc nie przeraża. Sama od lat mam kontakt z przyjaciółką z USA. Dzięki videorozmowom mam wrażenie że regularnie spotykamy się przy herbacie. Pomyślności w Nowym Roku! :)
OdpowiedzUsuń
UsuńWszystko jest teraz możliwe, wystarczy tylko chcieć :) dziękuję bardzo i rowniez życzę samej pomyślności :)
Życie zależy od nas,trzeba walczyć o lepsze jutro:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą :)
Usuńja się wiele razy przeprowadzałam, choć zawsze to były przeprowadzki w obrębie województwa i nowe miejsce to zawsze był stres. A co dopiero nowy kraj!
OdpowiedzUsuńGratuluję,że się odważyłaś!
Wszystko to, co nowe budzi w nas niepokój, ale trzeba wziąć była za rogi i się nie poddawać :)
UsuńPoczątki zawsze są trudne. Ale zawsze trzeba wierzyć w siebie i swoje możliwości 😊
OdpowiedzUsuńDokładnie, bo kto uwierzy w nas bardziej niż my same? :)
UsuńZmiany zawsze są trudne, bo nigdy nie wiadomo co nas czeka. Trzeba jednak być dobrej myśli, a wszystko pozytywnie się ułoży :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
Usuńja tam uważam że świetna sprawa taka przeprowadzka:) nowe możliwości, nowy start:D ja się raz przeprowadzałam i się bardzo jarałam xd i po ślubie też mnie czeka przeprowadzka:) będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńTakie podejście mi się podoba :)
Usuńano trzeba być otwartym na zmiany i nie bać się ich:)
UsuńDokładnie, zmiany to część naszego życia :)
UsuńPrzeprowadzaka do inego kraju zawsze wywołuje olbrzymie emocje i strach. w końcu jesteśmy tyle km od naszej rodziny i przyjaciól. Dobrze, że w końcu się odwazylaś wyjść :) Teraz bedzie coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńMusi być :)
UsuńNiestety, na obczyźnie bez znajomości języka jak bez ręki – utrudnienia piętrzą się na każdym kroku. Dlatego zawsze przed wyjazdem za granicę (zwłaszcza jeśli planuje się tam zostać na dłużej) albo – jeżeli pośpiech na to nie pozwolił – już w trakcie pobytu na emigracji warto zainwestować w dobry słownik i jakiś kurs (choćby podstawowy). A przede wszystkim trzeba się przełamać i… rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać (nawet łamanym niemieckim, angielskim czy innym językiem – w zależności od kraju, w którym się zamieszkało). Powodzenia! :)
UsuńW każdej wolnej chwili uczę się języka, bardzo dużo słucham i obserwuję. Mam ten plus, że nie jestem tu sama, a mój mężczyzna niemiecki zna perfekcyjnie :)
UsuńTo super. Z taką motywacją na pewno nauka pójdzie gładko, zwłaszcza przy wsparciu bliskiej osoby :).
UsuńTeż mam taką nadzieję :)
UsuńGłowa do góry, będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSam w swoim życiu przeprowadzałem się dwa razy, a jeszcze jedna przeprowadzka czeka na mnie w przeciągu kilku lat. To normalne, że ciężko odnaleźć się w nowym miejscu ale ja zawsze szukam pozytywów. W końcu silnym jest ten, kto nie boi się otwartego świata :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Ktoś kiedyś powiedział 'kto nie ryzykuje, ten nie żyje' i coś w tym jest :)
UsuńPrawie 5 lat temu przeprowadziłam się do Niemiec i nie żałuję. Początki wszędzie są ciężkie, ale uważam, że po każdej burzy wychodzi słońce. Chociaż momentami i do tej pory mam ochotę wracać do Polski to wiem, że i tak tego nie zrobię, bo tu mam pracę, mieszkanie i lepszy byt. ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w Nowym Roku.
Jestem tego samego zdania :)
UsuńCzłowiek najlepiej czuje się w swojej strefie komfortu i ciężko przychodzą nam tak ważne decyzje ;) Brawo Ty ;)
OdpowiedzUsuńBrawo ja :) człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja :)
UsuńMój niemiecki też jest nie za rewelacyjny i też w pierwszym roku panicznie się bałam sama robić zakupy czy jechać do pracy...te czasy minęły ale nadal je dobrze pamiętam. Ja na szczęście jeżdżę sezonowo( zostaje kilka miesięcy i wracam), niestety mój mąż w Niemczech spędza większą część roku. Żałuje, że do Niemiec nie sprowadziłam się gdy dzieci były małe ...teraz za dużo zainwestowaliśmy w Polsce aby z tego rezygnować. Powodzenia na drodze, którą wybrałaś :)
OdpowiedzUsuńNajtrudniejszy pierwszy krok, a potem zostaje tylko śmiech z tego, jak dziecinnie proste było to, co teraz wydaje się tak proste :)
UsuńPoczątki zawsze są trudne, jak już człowiek zrobi ten pierwszy krok, to potem wszystko się samo układa 😊.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
Usuńgratuluje ze sie przemogłas rozumiem Cie doskonale choc z nievo innej perspektywy czekam na kolejny post:)
OdpowiedzUsuńTak właściwie nie miałam wyjścia :) Albo idę prosto przed siebie albo robię trzy kroki w tył :)
UsuńPodziwiam takie osoby, jak Ty. Każdy z nas powinien mieć odwagę, by sięgać po szczęście, bo nikt za nas życia nie przeżyje :) Mnie jest dobrze tutaj, gdzie jestem, więc nie wyobrażam sobie takich zmian. Ale jeśli Ty o tym myślałaś, pięknie, że się odważyłaś.
OdpowiedzUsuńByłam tego samego zdania, kiedy się wyprowadzałam :)
Usuńbrawo Ty! nie wyobrażam sobie ciągłego siedzenia w domu i braku kontaktu ze znajomymi ;)
OdpowiedzUsuńKontakt ze znajomymi tak naprawdę był, ale przez messengera. Tu nie miałam żadnych znajomych :)
UsuńSzacun bo to na penwo było mega wyjścia ze strefy comfortu! i b ardzo dobrze ;) życie jest po to żeby czasem ryzykować, a i dobrze, że teraz nie żałujesz ;)
OdpowiedzUsuńNie żałuję :) Tęsknię za Polską, ale to normalne :)
Usuńodważna z Ciebie dziewczyna, mi by tej odwagi zabrakło...
OdpowiedzUsuńCzasami warto jest zawalczyć o własne szczęście. Nie trzeba robić milionowych kroków w przód, czasem wystarczą te najmniejsze :) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńPrzeprowadzki zawsze sa pełne emocji - pamiętam swoja pierwszą w wieku 18 lat- co prawda na terenie tego samego miasta ale jedanka. Potem drugą tę poza kraj do Anglii gdzie spedziłam 5 lat a potem powrót i kolejne paowanie. Co gorsza pewnie czeka mnie jeszcze niejedna przeprowadzka ale cóż... samo zycie i faktycznie nie taki diabeł straszny jak go maluja. Człowiek to jednak chyba silna istota :-)
OdpowiedzUsuńBardzo silna, ale życie ma się tylko jedno. Warto z niego skorzystać na maxa! :)
UsuńNo to życzę powodzenia. Trudno czasami wyjść ze swojej strefy komfortu ale czasami czas pokazuje że warto :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa już dziś wiem, że było warto :)
UsuńWarto spróbować, żeby potem nie żałować, że się czegoś nie zrobiło. Życie ma się tylko jedno. Mam nadzieję, że na obczyźnie będzie dużo lepiej, niż sobie wyobrażasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Też mam taką nadzieję :) Również pozdrawiam!
UsuńOjej, bardzo podziwiam Cię, naprawdę! Nie każdy by się odważył!!
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
ania-el.blogspot.com
Do odważnych świat należy :)
UsuńSuper, że wyszłaś ze swej strefy komfortu. Po latach byś żałowała, że los dał Ci szansę, a jej nie wykorzystałaś. Życzę żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńPoczątki zawsze są ciężkie, ale trzeba się przełamać. Tobie się udało :) Teraz już tylko do przodu :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! :)
UsuńCzasem warto zaryzykować i spróbować, żeby potem nie wyrzucać sobie, co by było gdyby... Fajnie, że Ci się udało, że się odważyłaś i życzę aby wszystko ułożyło Ci się jak najlepiej :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńPodziwiam, bo ja bym się chyba nie odważyła. Ale ja to pisze z mojego punktu widzenia, gdzie już mam trochę lat i ułożone stabilne życie. Ale rozumiem młodość, miłość i podążanie za ukochanym :) Sama kilkanaście lat temu zrobiłam, przeniosłam się 230km dalej, ale za granice nie wyjechałabym na stałe. Więc tym bardziej wielkie brawa dla Ciebie za odwagę i fajnie, że wszystko Ci się tam zaczęło układać. Oby Ci tam było jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńGranica nie taka straszna jak ją malują :P Dziękuję bardzo! Pozdrawiam :)
UsuńTak sobie myślę, że może nawet już się zadomowiłaś, czego bardzo Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie myślę o powrocie do Polski, żeby mieszkać tam znowu. Na urlop do rodziny tak, inaczej to już chyba nie moje życie :)
UsuńLubię niemiecki :D
OdpowiedzUsuńJa chyba też zaczynam :)
UsuńPowodzenia! Początki zawsze są trudne!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń<3
UsuńPrzeprowadzka do innego kraju to duża zmiana, która jednak wymaga odwagi, ale jest to chyba też fajne doświadczenie. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo fajne :) Dziękuję bardzo!
UsuńOdwaga to podróż. Też wiem jak to jest być z dala od domu... Nie jest łatwo mimo że może być ciekawie. Trzymam kciuki i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMój dom jest już tutaj, nie wyobrażam sobie powrotu do Polski, żeby tam żyć. Na urlop - owszem :) dziękuję bardzo! Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńCzasem potrzebujemy zmian. Po prostu nie dajemy rady żyć jak dotąd i chcemy czegoś nowego. Temat przeprowadzki jest mi teraz dość obcy bo mieszkam jeszcze z rodzicami :)
OdpowiedzUsuńJa miałam dwa wyjścia. Albo wyjechać i żyć ze swoim facetem albo zostać tu też z nim, ale on nie byłby szczęśliwy. Przyzwyczaił się do życia w Niemczech, a ja nie miałam dużych powodów, żeby zostać :) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńOj te przeprowadzki.... szkoda gadać... przeżyłam i nic miłego... szkoda mi niektórych rzeczy ;/
OdpowiedzUsuńCo do tego jak sobie poradziłaś to super! Dzielna jesteś, brawo!
Mojej pierwszej przeprowadzki bardzo żałuję. Byłam za młoda i chyba za głupia na wyprowadzkę od rodziców. Dostałam po nosie i teraz wiem jakich błędów nie popełniać. Dziękuję ślicznie :)
UsuńJa też przeżyłam kilka przeprowadzek w swoim życiu i czeka mnie jeszcze przynajmniej jedna ;) A początki w obcym kraju, bywają trudne, ale gratuluję odwagi! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńJa aż tak bym się nie porwała na zmianę. Zmieniłam tylko miasto :)
OdpowiedzUsuńJa też tak myślałam. Byłam strasznie przywiązana do rodziny. Los płata różne figle :)
UsuńJa bym się pewnie nie odważyła :) Ale nas trzymają też koty - przewiezienie zwierząt przez granicę nie jest niestety takie proste...
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym... Zostawiłam psa w Polsce. 17 godzin jazdy strasznie byłoby dla niego męczące. Na szczęście ma cudowną opiekę :) moich rodziców :)
Usuń